Przeciwieństwem miłości jest posiadanie. Tak mówił św. Franciszek z Asyżu. Nieraz nawet panicznie chcemy w życiu coś posiąść: zdrowie, relacje, miłość, wymarzone rzeczy, bogactwo, wolne chwile, przywileje. Kurczowo się tego trzymamy. To wszystko już przez fakt, że chcemy, żeby było nasze, już nasze nie jest. Takim papierkiem lakmusowym naszego posiadania jest chwila, kiedy ktoś Cię o coś prosi. „Poświęć mi czas, zawieź mnie do lekarza, pożycz mi parę złotych. Choć mam czas, dobry samochód, dobrze zarabiam, to w sercu czujemy ścisk i lęk przed stratą. Jeśli tak jest to pora zrobić krok naprzód i otworzyć pięść z napisem: Ja posiadam to, czy tamto. Miłość musi krążyć. Do tego wzywa nas Jezus: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych”. Popatrz, że Jezus tu nie czyni żadnego wyjątku. Nie mówi tamtego kochaj czasem, a tego zawsze. Powiesz: trudne to. Tak, Jezus doskonale rozumie trud miłości. On sam święty, niewinny, nieskalany ofiarował się za nas krzyżu. Z tej miłości pękło mu serce. Powinniśmy oszaleć, zachwycić się tym jako mocno Bóg nas kocha. My o tym zapominamy, dlatego przez brak miłości względem Boga nie potrafimy kochać bliźniego. Miłość wymaga ofiary, przezwyciężania murów: pychy, egoizmu, lenistwa, doznanych krzywd. Aby kochać potrzebujemy łaski Bożej. Dlatego zrób pierwszy krok w kierunku współpracy z tą łaską. Miej świadomość, że Jezus również mówi do mnie: będziesz miłował. I choć moja zaciśnięta pięść będzie uderzać w zimne jak lód serce, w serce, które woła: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina, bo nie potrafię kochać, jestem egoistą, bywam chamski, nieczuły, obojętny. Wówczas w dalszym etapie to serce może powiedzieć: Jezu chcę kochać, ale nie potrafię. Pomóż Mi. Wskaż mi drogę, jak rozluźnić pięść z napisem ”posiadanie”. Jezu! Niech te słowa o miłości, które Ty mi dzisiaj przypominasz i nakazujesz pozostaną w moim sercu. Bo, chce żyć, aby kochać Ciebie i bliźniego.
AMEN.