Jan o ciągłych upadkach
Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską (J 1,23)
Przypomnij sobie, ile to razy zachwyciłeś się po spowiedzi. Myślałeś, że już naprawdę wszystko będzie wyprostowane. Mówiłeś: teraz to już na pewno poprawię się ze wszystkiego. Niestety jak to w życiu bywa stare słabości wracają niczym bumerang. Człowiek zaczyna się dołować, że zaś się nie udało. A może w tym momentach, za mało czasem pragniesz Boga, Jego miłości, przebaczenia, łaski, pomocy. A bardziej skupiasz się, żeby mechanicznie usunąć grzech z serca. Niczym chory ząb, który wyrywa dentysta. Grzech czasem niczym pasożyt wrasta w Twoją duszę. Dlatego zapragnij po każdej spowiedzi Bożego Miłosierdzia. I bądź trochę bezradny jak dziecko, mówiąc: Jezu, Ty mi pomóż. Już nie ogarniam tego co się dzieje w moim sercu. Jezu, bądź ze mną. I bądź cierpliwy. Walka z grzechem nie jest łatwa, ani krótka. Potrzeba cierpliwości. Jezus ciągle Ci w tym towarzyszy. Daje rękę. Czeka w osobie kapłana w czasie spowiedzi.
Idący wiernie za Jezusem
Jan Chrzciciel